Komentarze: 1
Dawno mnie tu nie było....wiem...ale jakos nie miałem czasu przysiasc i cos napisac...a teraz...siedze w domu, lekcje grzecznie ogrobiłem:P na treningu nie byłem( siłownie dzisiaj była, ale to póde jutro po basenie, a zeby było wszystko jasne to trener o tym wie, wiec jest luz)...w sobote jest 21 luty, urodzinki mojej Asi :D:D, hehe to bedzie dziwny dzien...bo jestem do Niej zaproszony na rodzinna kolacje...beda jej rodzice, dziedkowie, ciocie , wójki, rodzenstwo cioteczne, Asia i ..... i ja......o rety, ale mam treme :P hehe , musze jeszcze trenerowi powiedziec, ze nie jade na mecz do Łasku...bo wrocilbym kolo 20 wieczorem a to za pozno, bo zaproszony jestem na 18. Mam nadzieje, ze trener zrozumie i wybaczy :P hehehehe. W piatek Asia robi mala kameralna imprezke na kilka osob, tez o 18 , a ja koncze trening o 21, 3 gdziny spoznienia :((( mam nadzieje ze mi Skarbie wybaczysz.. :*
Ehhhh .... mam pytanie : " Co mam zrobic, zeby zrozumiec kobiety? " , pytam bo jest taka sprawa....dzisiaj w szkoolce szedlem sobie przez korytaz i zobaczylem jak moja Asia rozmawia ze swoim "byłym". " Spoko "-pomyslalem- i stanolem kolo jej kolezanki z klasy ( tez Asi :P ). Prawde mowiac to sie tym praktycznie nie przejalem bo bylem pewien ze zaraz skonczy i podejdzie do nas ( mnie i tej kolazanki ). Nawet nie wiecie jakie bylo moje zdziwienie, kiedy to nieprzerwawszy z "nim" rozmowy przeszla obok mnie i ..... i nic....poszla dalej....stanela 4 metry ode mnie i dalej prowadzila z nim wesola romowe...bylem szczerze zdziwiony, ze az tak wesola, bo z etgo co mi o nim opowiadala ( jakie to on potrafil numery odstawiac) to ....poprostu bylo dla mnie niepojete, ze Niunia potrafila jeszcze z nim zartowac przez cala przerwe i dawala mu sie obejmować....ehhhhhh... Przyznam szczerze...wtedy sie wystraszylem, co prawda Asia ( kolezanka) mówila : "spokojnie nie denerwuj sie", ale to bylo silniejsze...nie, to nie byla jakas beznadziajna zazdrosc bo przeciez nie ma nic zlego w takiej rozmowie, tylko strach przed tym ze moja Asia tak szybko mu wybaczyla te "numery"... i balem sie ze on znow ja omota ( nie wiadomo czym) i ze ...ze ....ze.... ja strace...to bylo najgorsze....nie wiem , czy dobrze robie ze to pisze, ale potrzebowalem sie wygadac, co prawda na nastepnej przerwie spodkalem Asie i jej powiedzialem o wszystkim , nie po to zeby sie klucic bez sensu czy cos, ale po to zeby jej przypomniec ze takich sytuacji bylo wiele. Co prawda ludzie sie zmieniaja ale nie przez tydzien, na to potrzeba lat ( prosze Miśku pamietaj o tym ). Nie bylem na nia zly, czy obrazony, nie mialem zalu.... po prostu mnie to zabolalo, tam ....w sercu....nie wylem zly.... bylem tylko smutny...wiem ze to glupio brzmi, ale poczulem sie niepewnie....teraz jest juz ok...ale...............
PZDR dla wszystkich !!!!!!